Forum o Avatar Legenda Aanga. Zapraszam do rejestracji.
Dom był położony w pobliżu Ba Sing Se. Otaczały go mury (coś takiego jak dom Toph), a na murach były rośliny, które wiły się w górę niego. Chłopak leniwie usiadł na łóżku i swoje spodnie (takie jak ma Aang). Pogładził swojego lemura po główce i wzdłuż ciała. Wstał z łóżka i przetarł ręką oczy. Rozglądnął się po czym założył prawą rękę na kark. Podszedł do lustra, przy którym był też zlew. Położył ręce na wodę i wziął wodę w ręce, robiąc przy tym mały "kubeczek". Nachylił się nad zlewem. Ochlapał twarz i przetarł ręcznikiem, który leżał na blacie. Wyprostował swoje ciało i leniwymi krokami podszedł do łóżka. Przetarł oczy po czym założył bluzę i buty które leżały na podłodze. Założył ją i poprawił jej kołnierz. Wyszedł z pokoju i kierował się do jadalni. Wszedł przez duże drzwi i siadł przy stole. Rozglądnął się i wstał. Poszedł do kuchni, gdzie stał kucharz.
-Co dziś będzie na śniadanie?-Zapytał podchodząc do niego. Mężczyzna podrzucił nożem i powiedział: -Pana ulubione danie.-Odpowiedział na pytanie chłopaka. Wakai uśmiechnął się i założył ręce na biodra. Lemur chłopaka wleciał przez otwarte okno i usiadł na jego lewym ramieniu. Chłopak wyszedł do jadalni i usiadł na krześle. Lemur zeskoczył i usiadł pod stołem. Po kilku minutach na stół przyszły różne przysmaki. Chłopak sam zjadł i ukłonił się do kucharza.
-Dziękuje za posiłek.-Powiedział, a mężczyzna również się ukłonił.-Był naprawdę dobry.-Dodał wyprostowując się. Lemur dostał swoje jedzenie i również je zjadł. Wyszli razem na dwór. Ogród był duży (taki jak Toph). Chłopak podszedł do ławki i usiadł na niej. Lemur również usiadł na niej, ale po kilku minutach rozmyślił się i wszedł na kolana chłopaka. Wakai pogłaskał go po główce i uśmiechnął się.
-Idziemy na spacer?- Zapytał, a lemur zbiegło po jego nogach na ziemie i przyszykował się do lotu. Chłopak wstał i szedł spokojnie do strony wielkich, drewnianych drzwi wyjściowych. Chłopak otworzył je i wyszedł. Zamknął je i popatrzył w niebo. Lemur usiadł na jego ramieniu i razem poszli do lasu, ale wcześniej do miasta Ba Sing Se.
------------------------------------------------
-Dziękuje.-Powiedział, uśmiechnął się po czym ruszył niewielką ścieżką wyłożoną kamieniami. Jego lemur wzbił się w powietrze i poleciał do domu. Wleciał przez okno i zabrał naszyjnik Wakai'a. Wyleciał przez to samo okno i podleciał nad głowę chłopaka. Rzucił naszyjnikiem, na jego głowę. Wakai popatrzał się w górę po czym podskoczył i złapał naszyjnik.
-Po co on to przyniósł, no ale...-Powiedział po czym założył naszyjnik na szyję. Założył ręce na biodra i wszedł do domu. Otworzył je szeroko i czekał na towarzyszy. Nomadzi nie umieją chodzić wolno, a więc dziwiło go ich chodzenie. Nieraz chodził bardzo wolno, ale to rzadko się zdarzało. Oparł się o ścianę i patrzył się na nich.
Ostatnio edytowany przez Devil (2010-04-11 19:52:24)
Offline
Sabetsu wszedł do domu i rozglądnął się, jak to w zwyczaju miał. Nie chciał wpakowywać się do cudzego domu więc stanął na kilka kroków od Nomada i czekał na jego dalsze poczynania. Nie mógł się doczekać co prawda posiłku, już nawet Matsu zaczął z jakiegoś powodu energicznie nosem pociągać. Jednakże, siadł spokojnie przy chłopaku i czekał tak jak on. Reigi pogłaskał go i spuścił rękę wzdłuż tułowia.
Offline
Zjadaczka ciastek.
Wyjęła ręce z kieszeni. Uśmiechnęła się lekko. Budynek był naprawdę wielki i wspaniały. Jego majestat przysłaniał jedynie zielony ogród wyglądający niczym łąka ze snów. To było miejsce jak z marzeń. Nie da się tego wszystkiego opisać słowami, ogarnąć w jedno zdanie. Było pięknie. Ot co.
- Niezła chata. - powiedziała z uznaniem - Musisz być naprawdę bogaty, no nie?
Il giudizio vien dal mare e sta per essere emesso
Nessuno può liberarsi dal peccato che scorre nelle vene
Tu sei senza pietà, ma quanto sarà pesante il mio castigo?
Offline
Spojrzał kątem oka na dziewczynę. Pytanie wydało mu się dosyć... dziwne. Nawet nie tyle jeśli chodzi o to, że po co pyta, skoro widać. Po prostu... Dziwne. Wzruszył sam do siebie ramionami i popatrzył na chłopaka.
W środku było naprawdę bogato. Sabetsu pasowało mieszkanie, w którym obecnie sobie radził, nawet było dla niego wystarczające. Dobrze mu się tam żyło. A tu... Chłopak miał przepięknie w domu. Bardzo dobrze, niech mu się jak najlepiej sprawuje. Miło byłoby w takiej wręcz rezydencji mieszkać, jednak jak już wspomniane zostało - pasowało mu obecne miejsce.
Offline
-Ee... Dzięki.-Powiedział po czym podrapał się w tył głowy i zamknął oczy. Spuścił rękę luźno wzdłuż ciała po czym otworzył oczy i uśmiechnął się.- No to idziemy?-Dodał po czym pokazał palcem na duży pokój. Ruszył w jego stronę. Kucharz wyszedł i ukłonił się.
-Witam.-Powiedział do nowych ludzi.
-Zrobisz nam coś do jedzenia?-Wakai zapytał się po czym uśmiechnął się i położył ręce na biodra.-Tak, co lubicie?-Dodał, odwrócił się do nich i uśmiechnął się słodko.
Offline
Chłopak podrapał się z tyłu głowy. Jego standardowym jedzeniem był chleb, szynka, czasem ser czy inne dodatki wraz z wodą bądź sokiem. Nie był przyzwyczajony do takich... wygód. Wzruszył ramionami.
- Obojętnie. - Powiedział z lekkim uśmiechem. Matsu stał przy nim i merdał ogonem. Właściwie Sabetsu dziwił się, że nikt nie reaguje na obecność wilka - no ale, przynajmniej miał spokój. Wilk liczył na to, że i on coś dostanie.
Offline
-Aha.-Powiedział po czym kiwnął głową.
-Dobrze, przygotuje coś dobrego.-Kucharz uśmiechnął się i wytarł ręce o ścierkę, która miał przypiętą u pasa. Mężczyzna spojrzał się na małego wilka.
-To pański wilk?-Zapytał po czym dodał.-Przygotuje mu dobre jedzenie.-Uśmiechnął się.
Wakai znów kiwnął głową i ruszył w stronę dużego pokoju (jadalni). Wszedł do niego po czym poprawił swój kołnierz.
-Muszę zmienić ubranie...-Powiedział do siebie i uśmiechnął się głupkowato.
-Proszę, usiądźcie.-Powiedział i odsunął jedno z krzeseł (dla dziewczyny). Wyszedł z pokoju.
-Idę zmienić ubranie, zaraz przyjdę, a wy rozgodźcie się tu.-Powiedział po czym otworzył drzwi do swojego pokoju i zamknął je. Podszedł do szafy i wyciągnął ubranie (takie jak Gyatzo ma). Zdjął bluzę, spodnie i naszyjnik. Ubrał się w to ubranie po czym za łożył naszyjnik. Wyszedł i zamknął drzwi. Wszedł do dużego pokoju.
-I jak?-Zapytał.
Offline
Gdy kucharz wspomniał o jego wilku uśmiechnął się i podziękował. Wilk zamerdał energicznie ogonem i położył się przy jednej ze ścian. Gdy chłopak wyszedł, Sabetsu odsunął krzesło i siadł na nim - dokładnie naprzeciwko krzesła dziewczyny. W momencie, gdy Nomad wrócił, chłopak spojrzał na niego. Nietypowe ubranie, przynajmniej jego zdaniem. Skinął głową.
- No, ładne ubranie. - Powiedział krótko. Zaczął stukać palcami o stół.
Offline
Zjadaczka ciastek.
Siedziała na krześle z założonymi rękami. Posiadłość była naprawdę piękna, to musiała przyznać. Znacznie ładniejsza od jej domu rodzinnego. Odwróciła się w stronę nomada. Przyjrzała się dokładnie jego ubraniu i powiedziała.
- No, nie jest złe. Pasuje ci. - uśmiechnęła się lekko.
Czarna kotka wdrapała się na jej kolana i zwinęła w kłębek. Tsubaki podrapała ją za uchem. Kotka mruknęła z przyjemności.
Il giudizio vien dal mare e sta per essere emesso
Nessuno può liberarsi dal peccato che scorre nelle vene
Tu sei senza pietà, ma quanto sarà pesante il mio castigo?
Offline
-Dziękuje.-Powiedział do obojga i podrapał się w tył głowy. Usiadł na krześle i postawił rękę na stole. Podtrzymał nią głowę. Miał bardzo znudzoną minę. Jak zwykle, przed jedzeniem. Jedzenie przynieśli mężczyźni w dziwnych ubraniach, Królestwa Ziemi. Wakai uśmiechnął się do jednego z nich, bo znał go. On również odwzajemnił uśmiech. Na stole znalazły się różne przysmaki takie jak: kurczak w sosie (jakimś tam), karkówka w sosie (jakimś tam) oraz inne potrawy. Kucharz przyniósł osobny talerz dla wilka chłopaka. Postawił go pod ścianą po czym wstał i spojrzał się na kota dziewczyny.
-Śliczny kot.-Powiedział po czym pobiegł do kuchni i przyniósł coś dla niego.
Offline
Sabetsu nie ukrywał swojego zdziwienia. No ale, nie żyje biednie z pewnością - co się dziwić, że takie ma potrawy. Chłopak jednak był zaskoczony, gdyż dawno, dawno takich przysmaków nie widział, co więcej, nie miał okazji ich spożywać. Westchnął, starając się już nie okazywać tego zaskoczenia. Spojrzał jeszcze na to, co przyniesiono wilkowi. Na talerzu? Dla niego nowość. Spojrzał na Wakai'a.
- Bardzo dziękuję. - Podziękował mu z uśmiechem. Zaraz pochwycił nóż i widelec w ręce, mówiąc - Smacznego.
Zaczął jeść powoli, jednak z apetytem. Jedzenie było przepyszne, dla niego podwójnie, z wiadomych powodów.
Offline
-Nie ma za co.-Powiedział nadal opierając głowę na dłoni. Nie miał ochoty jeść, bo zjadł duże śniadanie. Wziął jeden z noży i zaczął bawić się nim. Wziął obie ręce na nuż i oparł się o krzesło. Bawił się nim, podrzucał go i jeździł po palcach. Położył go jak gdyby nigdy nic i założył ręce.-Smacznego.-Powiedział po czym spojrzał się na wyryte podobizny Nomadów na suficie. Przetarł oczy i dale się w nich wpatrywał. Wziął sok pomarańczowy i wypił go duszkiem. Postawił szklankę na stole i przetarł chusteczką usta.
Offline
Zjadaczka ciastek.
Tsubaki spojrzała najpierw na swoją pupilkę a później na swój talerz.
- Tak. Smacznego. - zgodziła się z chłopakiem i chwyciła nóż i widelec.
Nauka dworskiej etykiety za młodu dawała efekty w późniejszych latach. Nawet się nie zająknęła. Szczerze to posiłek był wyśmienity. Delikatnym ruchem dłoni chwyciła serwetkę i wytarła nią usta. Dawno tak dobrze nie jadła. Nie jadła tak odkąd opuściła dom rodzinny, a to było naprawdę dawno. Uśmiechnęła się więc do chłopaków.
- Wyśmienite. - powiedziała.
Il giudizio vien dal mare e sta per essere emesso
Nessuno può liberarsi dal peccato che scorre nelle vene
Tu sei senza pietà, ma quanto sarà pesante il mio castigo?
Offline
-To już podziękowania dla mojego kucharza.-Powiedział po czym uśmiechnął się. Odepchnął się nogami od podłogi i bujał się na krześle. Odepchnął się tak mocno, że upadł na podłogę.
-Ała...-Powiedział, a raczej wydał z siebie taki dźwięk. Podniósł się za pomocą magii powietrza. Podniósł krzesło po czym znów usiadł na nim. I oparł głowę na ręce, która leżała na stole.
Offline
Sabetsu gdy tylko skończył jeść położył sztućce jak to po jedzeniu na talerzu. Nic już na nim nie było, prócz resztek jedzenia, takich jak bardzo małe okruszki z panierki kurczaka czy innych drobnostek. Wytarł usta chusteczką. Gdy chłopak upadł, Reigi zaśmiał się. Zabawna w końcu sytuacja. Spojrzał na Matsu. Ten już leżał wygodnie przy talerzu, na którym nie było dosłownie niczego - w końcu pies, to jeszcze zlizał to i owo. Chłopak uśmiechnął się.
- Było bardzo dobre. - Powiedział z malującym się wciąż na twarzy uśmiechem i miłym spojrzeniem, skierowanym ku Nomadowi.
Offline